
A lata lecą…
Mam pewien dysonans ciesząc się z tematyki retro. Z jednej strony uwielbiam retro pop-kultury, mam do tego wielki sentyment. Z drugiej jednak strony mianem retro zaczyna być określane moje dzieciństwo, a nawet (o zgrozo) wczesna młodość. Cóż, czas leci i nic się na to nie poradzi. Najważniejsze, żeby nie zabić w sobie dzieciaka i dalej cieszyć się życiem.
Ja tam się cieszę. Tak naprawdę i szczerze cieszę się życiem. Mam wielką frajdę z ot, choćby comiesięcznego otwierania Pixel-Boxa.
A w styczniu właśnie mięliśmy motyw przewodni RETRO. Rzecz jasna były to gadżety nawiązujące do mojego dzieciństwa, a jakże…

Najbardziej retro konsola to?
Pojawił się gadżet z moim ulubionym brandem z dzieciństwa – Atari. Gdy miałem 9 lat (czyli 30 lat temu) dostałem mój pierwszy komputer – Atari 130XE z magnetofonem kasetowym i dwoma joystickami. Po latach dopiero dotarło do mnie jakim błogosławieństwem jest przyjmowanie bez tłumaczenia neologizmów pochodzących z angielskiego. Joystick brzmi niewinnie. Można było powiedzieć koledze, że połamaliśmy sobie joystick, bo za szybko nim machaliśmy. Ale gdyby tak neologizmy, w jakimś pseudopatriotycznym zrywie, zaczęto bezkompromisowo tłumaczyć? Oj, ciężko by było gdybyśmy chcieli opowiedzieć powyższą historię złamanego joysticka używając tłumaczenia – kij radości…
Ok, do brzegu. Krótko mówiąc, w boxie był fajny breloczek z bardzo oldschoolowym Atari z małym kijem rado… joystickiem.
Do kolekcji figurek dołączył Crash Bandicoot w wersji płetwonurkowej. Kolekcje podkładek pod kubki wzbogaciły nowe, z motywami z gier na Gameboya. Tę przenośną konsolkę pamiętam dobrze z czasów podstawówki. Pragnąłem jej bardzo, ale niestety rodzice twierdzili, że są inne, niby to ważniejsze rzeczy do kupienia, takie jak jedzenie, ubrania na zimę czy rachunki… Mięliśmy wyraźnie inne priorytety. Koniec końców Gameboya nigdy nie miałem. Udało mi się tylko pożyczyć go (takiego z zielonym, monochromatycznym ekranem) na jakiś tydzień od kolegi, który chyba wisiał mi przysługę. W każdym razie pograłem sobie wtedy troszkę w Pokemony.

Nowości w pudełku
Bardzo podoba mi się styczniowa koszulka z motywem „Powrotu do przyszłości”. Naprawdę świetna. Swoją drogą jest to ostatnia moja koszulka z Pixel-Boxów. Takie to życie ludzi, których młodość określa się jako retro, że zwykle mają dzieci. Dzieci te, zwłaszcza starsze egzemplarze, zaczynają się bezczelnie domagać. Wszystkiego się domagają, ale w tym konkretnym wypadku pierworodny mój zauważył, że mniejsze rozmiary pixelboxowych t-shirtów będą na niego dobre. A taki to był słodki bobas…
W styczniowym boxie była też rzecz wyjątkowa. Nie spotkałem się jeszcze z takim gadżetem. W każdym razie nie było czegoś takiego od prawie dwóch lat (bo dalej pamięcią nie sięgam). Otóż – w boxie była też planszówka. A w zasadzie karcianka. Bardzo fajna gra karciana, utrzymana oczywiście w stylistyce retro i nawiązująca do klasycznych gier arcade – Boss Monster. Dzieciaki rzuciły się na grę łapczywie i tłuką w nią od kilku dni. Mój brat zagrał z nimi i stwierdził, że gra jest do bani. Stwierdził też, że na jego opinię nie wpłynął fakt, że trzy razy pod rząd przerżnął okrutnie z dziećmi z podstawówki.
Co jeszcze było w styczniowym boxie, to zobaczcie sobie na filmie.
pozdrawiam
ZUCH
Zawartość Retro Pixel-Boxa to:
- Potwory szefa planszy
czyli gra karciana Boss Monster, inspirowanej komputerowymi klasykami - Atari w wersji mobilnej
czyli licencjonowana brelok w kształcie konsoli i joysticka Atari - Mały zbieracz jabłek
czyli licencjonowana figurka POP! z gry Crash Bandicoot - Stojak na oranżadę
czyli dostępna licencjonowany zestaw podstawek pod kubki z motywami Nintendo - Coś dla podróżników w czasie
czyli dostępna tylko w tym Pixel-Boxie limitowana koszulka - Tegoroczne odznaczenie
czyli dostępna tylko w tym Pixel-Boxie limitowana przypinka
Nie czekaj! Zamów swój Pixel-Box
Styczniowy temat to Brutal a gwarantowane brandy: The Walking Dead oraz Assasin’s Creed. Pudełka dostępne tylko do końca miesiąca!